Każdy nadleśniczy w tym kraju, bez względu na wyznanie, koneksje rodzinne i towarzyskie, staż pracy, bagaż doświadczeń, uzależnienie od środków psychotropowych chcąc być pewnym zatrudnienia w nowych, obecnie nam panujących czasach, musi odpowiedzieć sobie na kilka pytań:
– czy podlegli mu pracownicy brali udział w odpowiedniej ilości pielgrzymek i mszy świętych organizowanych z okazji najróżniejszego asortymentu świąt leśnych;
– czy budynek nadleśnictwa został poświęcony przez miejscowego pasterza dusz i czy za pokropek uiszczono odpowiednią, satysfakcjonującą przedstawiciela Stwórcy opłatę?;
– czy budynek nadleśnictwa został odpowiednio wyposażony w symbole religijne (krucyfiksy et cetera), zapewniające wysoką wydajność pracy oraz jej moralną jednoznaczność (zabezpieczenie przed korupcją i innymi wstrętnymi ciągotami);
– czy organizowano spotkania opłatkowe z przedstawicielami najpopularniejszych krajowych związków wyznaniowych (poza rabinami);
– czy w nadleśnictwie dostępna jest woda święcona;
– czy zwolniłeś ze stanowisk w Służbie Leśnej wszelkich ateistów, agnostyków, apostatów i heretyków?
– czy bez wahania wyciąłbyś wszystkie drzewa zasiedlone przez kornika drukarza w Puszczy Białowieszczańskiej, a samą Puszczę zagospodarowałbyś natychmiast jedyną słuszną rębnią zupełną?
– czy zgadzasz się, że Wajrak to ruski agent, sponsorowany przez wiadome służby?
– czy zakazałeś abonowania w podległym ci nadleśnictwie Gazety Wyborczej, która nie wiedzieć czemu szerzy wrogą Lasom propagandę?
– czy nikt cię nie przekona, że białe to białe, a czarne to czarne?
– czy tak naprawdę, w głębi duszy, mianowanego przez wiadome siły derektora regionalnego uważałeś za tumana i bęcwała?
– czy sam, osobiście, nie chowając się za plecami podwładnych, brałeś udział w manifestacji przeciwko prywatyzacji Lasów Państwowych pod Sejmem, rzucałeś petardy, wyłeś syreną strażacką i wznosiłeś okrzyki „złodzieje!”?
Tylko ów nadleśniczy, który może na wszystkie wyżej zadane pytania odpowiedzieć bez wahania „TAK”, może być pewnym zatrudnienia i utrzymania swego stanowiska, może spać spokojnie i żadne CBA nie zapuka mu nad ranem do drzwi.
Reszta pań i panów – drżyjcie!
Ten tu oto Zygfryd de Lowe, za swoje haniebne czyny, postanowił samodzielnie ukarać się za nie; czy poszedł do piekła tego nie wiemy, bo jak wielu bohaterów rozmaitych pism, była to postać fikcyjna.