– Ekscelencjo! – zaczął najstarszy z naczelników w derekcji – Donoszą mi tutaj, że kordelasy, co to Ekscelencja kazał obstalować nowe, są niewygodne!
-Czegój?!- mrugał oczami Ekscelencja.
– Kordelasy za długie! – wrzasnął naczelnik do ucha Ekscelencji- Wloką się po ziemi, kiedy je przypiąć do pasa!
-Niechże jaki podleśniczy nosi za nimi! Dopisać w Ceremoniarzu! I zwolnić go!
-Kogo?! – naczelnika zatkało.
-Tego co doniósł, że kordelas niewygodny! Drań! Kordelas mu się nie podoba! A jak nasi Turków tłukli pod Wiedniem, to przecież nie takie kordelasy dźwigać musieli! A jakby naszych, ten tego, prawda, panie dzieju, za husarię wystroić!? Ależ by było pięknie w kościele! Ten furkot w nadleśnictwach! Ech! Ten tego! Szybko! Żeby mi tam zaraz zbroję i ryngraf i ten stelaż z piórami! Do diabła! Ależ to będzie! A kordelasy dwa razy dłuższe zamówić!!! Nie będą mi tu jojczeć obiboki! Kordelasy za długie! Też coś! I taką czapę, jak mają ci wartownicy przy królowej angielskiej!
– Ona nie żyje!
-Czegój?!
-Nie żyje! – krzyczał do ucha Ekscelencji naczelnik – Umarła!
-Znowu?! – wybałuszył oczy Ekscelencja – A mówili, że już raz umarła! Trzeba koni nakupować! Każdy kto w lesie pracuje, musi po lesie jeździć konno! Stajnia ma być przy każdym nadleśnictwie! I wodopoje! I owsa nakupować! Ostróg! Siodeł! Jeszcze więcej orkiestr dętych! A drewno z lasu parowozami! I maszerować! Maszerować! Tralalala! Hop siup! Jeszcze większe otoki na czapkach!
-Tu tabletka, Ekscelencjo… Proszę zażyć… Lekarz kazał…
-Won mi z tym! – wrzasnął Ekscelencja- Te wasze tabletki powodują, że u mnie pomysły słabe!