Mazgaj siedział w nadleśnictwie, upchnięty w kantorku za działem technicznym, poniewierany przez baby biurowe i wyszydzany przez terenową służbę leśną.
‘’Niedługo waszego szydzenia!’’- myślał nienawistnie, patrząc jak księgowość zapycha kałduny sernikiem i kawą- ‘’Będzie wam tu ciasno, przybłędy!’’.
Rozpierała go chęć czyszczenia złogów i wypalania rozpalonym żelazem. Za wszystkie lata hańby, jakich zaznał ze strony wszystkich tych durniów, którzy zapominają, że leśne koło fortuny, toczy się nieubłaganie i w rytm wyborów, które można wygrać, ale i można przerżnąć z kretesem.
Albowiem Mazgaj zapisał się jakiś czas temu do opozycji, gdyż nie było widoków, że wuj biskup za podglądanie ministrantów przy przebieraniu się w komże, miałby wrócić z zesłania przed śmiercią tego lewaka, argentyńskiego komunisty, zwolennika związków o charakterze szeroko pojętego konkubinatu.
Teraz po wyborach z mściwą satysfakcją obserwował nerwową atmosferę panującą w biurze. Część bab miała nadzieję, że Naczelnik Państwa nie odda tak po prostu władzy, że będzie jakaś reasumpcja wyborów i żadne wspaniałe zdobycze ostatnich ośmiu lat nie przepadną w pomroce leśnych dziejów.
-Te, Mazgaj! – wrzasnęła ze swojego gabinetu Główna Księgowa – Gdzieś tu jest przeciąg! Zrób coś z tym durniu, bo się zaziębię!
-Nie zdechniesz od tego, stara jędzo! Zresztą nie zamykaj okna, bo sama przez nie będziesz fruwała, jak tylko nowy nadleśniczy się tu pojawi! – wyrwało się Mazgajowi.
W księgowość zapadła martwa cisza. Baby przestały żuć i siorbać. Patrzyły na siebie bezmyślnie acz trwożnie. Główna Księgowa zakrztusiła się i rozkaszlała straszliwie.
-Co?! Ja ciebie w proch! Ty zero! Ty zapchajdziuro kantorkowa! – zaczęła wściekle- Gadzie ty! Swołocz! Nu ja ciebia bladź…
-Nie drzyj tak mordy, bo tu oto nowe idzie! – wrzasnął Mazgaj, a po jego pewnej siebie postawie rozpoznano w mig, że wprawdzie idzie oto nowe, ale w całkiem znanej, starej postaci i że stare-nowe jeńców brać nie będzie.
Główna Księgowa ucichła. Zrozumiała, że jej czas powoli dobiega końca i że serniki i kawę przyjdzie spożywać kto inny.