Hejt w lesie

– Afera Piebiaka – powiedział leśniczy Zdzisio, popijając najświętszą kancelaryjną kawę- Pokazuje, że my zawsze i z wszystkim jesteśmy do tyłu, jako organizacja. Dawnośmy powinni mieć takich hejterów i opluwać kogo się da.

– A po co?- zdziwił się podleśniczy.

– Prewencyjnie- odparł leśniczy- Zawczasu błota poprzyklejać osobnikom, to później ich wiarygodność maleje. I kiedy chcą opluwać najświętsze dogmaty i fundamenty TZW gospodarki leśnej, wstyd im nie pozwala na zbyt ekstrawaganckie wyskoki.

– Wstrętne- powiedział podleśniczy- Aż dziwne, że komuś kto codziennie obcuje z naturą, takie pomysły do głowy przychodzą!

– Wstrętne- zgodził się leśniczy Zdzisio- Ale diablo skuteczne.

– A co ty byś na Bohdana Adama napisał, mądralo?- zapytał chytrze podleśniczy.

– Eee – machnął ręką leśniczy Zdzisio- Akurat ten wystarczy, że się na wizji pokaże. Nawet odzywać się nie musi. Już jest zdyskredytowany.

– A dajmy z grubszej rury! Co byś napisał na Wajraka?

– Proste! Trza by do znudzenia pisać, że alimentów nie płaci!

– A musi?!- zdziwił się podleśniczy.

– Kogo to interesuje! Prawda jest taka, że nie płaci żadnych alimentów i już! Każdy kto by go słuchał, wyobrażał by sobie te głodne dzieci, których uzasadnionych potrzeb nie zaspokaja finansowo! I cała żubrzo-puszczańska narracja ległaby w gruzach!

– Jaki ty, kuźwa twoja mać, mądry!- odezwała się zza ściany małżonka leśniczego, rosła i postawna Kaszubka- Jeszcze z rok w tej kancelarii przed monitorem posiedzisz, jak nic derektorem cię zrobią!

 

Dodaj komentarz